Geoblog.pl    adrogadlugajest    Podróże    Tajlandia 2013    Trasa Tajlandia - Kambodża
Zwiń mapę
2013
22
kwi

Trasa Tajlandia - Kambodża

 
Kambodża
Kambodża, Siem Reap
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9695 km
 
Autobus do Kambodzy miał wyjechać o godzinie 9. Jak się wczoraj przekonaliśmy trasa autobusem nie powinna nam zająć więcej niż godzinę. Jednak trzeba być świadomym korków nawet z samego rana. Lub po prostu różnych zbiegów okoliczności. Mieliśmy racje wychodząc około godziny 7 z hotelu. Krótkie zakupy w 7eleven po drodze i ruszamy na pobliski przystanek. Bangkok o tej godzinie wydaje się spokojny. A jednak kilka razy autobus stawał przyblokowany na kilkanaście minut. Nie znamy powodu dla którego nikt nie sprzedał nam biletów w środku. Albo biletera jeszcze nie było albo postanowił jeszcze od rana nie pracować. Tak czy inaczej trasę z Rambuttri na dworzec autobusowy pokonaliśmy gratis. Dotarliśmy około 30 minut przed planowanym odjazdem. Autobus był nowoczesny z wyraźnymi oznakowaniami trasy na bokach.

Razem z nami jak się okazuje jedzie jeszcze jedna para z Polski. Chętnie nimi wymieniamy się wrażeniami i doświadczeniem zebranym do tej pory. Okazuje się że plany częściowo się pokrywają, więc może będzie jeszcze się spotkać w drodze.

Ruszamy i już na starcie przekonujemy się że wybranie miejsc w pierwszym rzędzie nie był najlepszym pomysłem ponieważ część pasażerska autobusu jest klimatyzowana. I przed samymi nosami mamy ściankę oddzielającą nas od kokpitu kierowców. Przez to mamy znacznie mniej miejsca na nogi i niestety ścianka nie jest przezroczysta wiec nici z widoków z przodu.

W między czasie dostajemy napoje oraz porcje obiadowe. Może nie jest to jedzenie super rewelacyjne, nawet nie jest to w typie cateringu samolotowego ale smaczne. Z całości najbardziej smakował mi dziwny sos rybny. Droga mija szybko choć widoków ciekawych za oknem nie ma. Kiedy zbliżamy się do granicy rozdawane są karteczki potrzebne do uzyskania wizy.

Zaczyna się etap którego w pewnym sensie się obawiałem. Przed wyjazdem nikt nie był mi w stanie zdać dokładnej relacji z przejścia granicznego kiedy się jedzie autobusem z Bangkoku. Przed granica zjeżdżamy z drogi i zatrzymujemy się przed jakimś budynkiem, kierowca oznajmia ze tutaj będą załatwiane sprawy wizowe. Pod skórą czuję przekręt i coś faktycznie jest na rzeczy. Do kierowcy dołączyli miejscowi i z uśmiechem zapraszają by iść do budynku i załatwiać "wizy". Nie są zadowoleni że mamy ze sobą już wydrukowane wizy które kupiliśmy przez internet, ale większość pasażerów wysiada. Najwidoczniej jednak nie tylko ja podejrzewam przekręt. Angielka która jechała z nami zaczyna się kłócić z miejscowymi że to nie jest granica i nie pozwoli się oszukiwać. Zabiera w końcu bagaż i opuszcza autobus. cała sytuacja faktycznie dziwna, z jednej strony przecież jedziemy normalnym autobusem na międzynarodowej trasie wiec jaki sens miało by naciąganie pasażerów. Jednak jesteśmy w Tajlandii nawet jeśli blisko granicy to nadal w Tajlandii i jeśli można naciągnąć turystę na jakąś sumę to można być pewnym że miejscowi choć spróbują zrobić z tobą dobry interes. Po kilkudziesięciu minutach wszyscy już zakończyli papierkowo wizowe sprawy. Ponownie ruszamy. Jak si ę okazuje do granicy było jeszcze ze dwa kilometry. Przed przejściem wszyscy muszą wysiąść. Ponoć nasz autobus będzie na nas czekał po drugiej stronie. Tylko czy ten sam ? I czy będzie czekał, czy też w końcu my go odnajdziemy lub czy będą na nas czekać. No trochę jest nieprawności.

Na przejściu panuje olbrzymi tumult. Przejście jest w zasadzie umowne bo nie wiadomo tak dokładnie gdzie iść. Informacji zero, trzeba iść przed siebie, lub za tłumem. Do tego tumult i gorąc lejący się z nieba dopełnia sytuacji. Idziemy w stronę dużego budynku z flagami Tajlandii. Kierunek ze wszech miar słuszny jak się okazuje jest to przejście o które chodzi. Tutaj nie czekamy każdy z marszu dostaje stempel wyjazdowy kolejek brak, klimatyzacja. Jest dobrze. Wychodząc z budynku trafiamy na ziemie niczyją. Piach unoszący się na drodze, informacji nadal brak. Budynki hoteli i kasyn po drugiej stronie. Idziemy przed siebie. Za jakiś czas przed nami pokazuje się mały budynek z czterema okienkami. Jak się okazuje to już jest Kambodża. Tutaj panowie skanują odciski palców i nie są zadowoleni ze ponownie uciekła im łapówka przez turystów z e-wizą. W końcu po jakiejś godzinie jesteśmy oficjalnie w Kambodzy. Pozostaje odnalezienie autobusu, ale to faktycznie nie jest trudne stoi i czeka na nas przy drodze. Z daleka kierowcy macha∆a na nas, poznając nas po rozdawanych wcześniej identyfikatorach na kolorowych sznurkach które mamy wiszące na szyjach. O dziwo, nie wiem jakim cudem wszyscy jednak się odnajdują.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 10 wpisów10 2 komentarze2 78 zdjęć78 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
17.04.2013 - 24.04.2013